środa, 27 maja 2015

Radośnie i kolorowo

Nie było mnie na blogu prawie dwa tygodnie, ale zapowiada się na to, że do końca czerwca lepiej nie będzie. Rękodzieło zeszło na dalszy plan, i choć w międzyczasie coś tam sobie dłubię, to tempo nie jest imponujące... od czasu do czasu udaje się na szczęście jakieś błyskotki zakończyć.
Dzisiaj, na przekór szaro-burym chmurom i podmuchom zimnego wiatru, zamieszczam dwie pary bardzo kolorowych, wyrazistych kolczyków.
Pierwsze z nich to kontynuacja przygody z brick-stitch, której początki prezentowałam w poprzednim poście. Technika ta bardzo przypadła mi do gustu i na pewno jeszcze niejedna taka praca wyjdzie spod mojej igły. Póki co tyle, ile widać poniżej.
Ich łączna długość (razem z biglem) to 8,5 cm - są więc stosunkowo duże i zdecydowanie rzucają się w oczy, ale na szczęście nie są zbyt ciężkie. Oczywiście zanim powstały ostateczne wersje dolnych elementów, kilka razy zaczynałam i "prułam" zszytą konstrukcję, bo okazywało się, że nie potrafię odpowiednio porozmieszczać tych przydymionych kuleczek. Jak widać na zdjęciu, nadal nie jest idealnie - dolna część wokół perełki lekko faluje - trochę jak falbanka spódniczki, ale po czwartym pruciu spasowałam i stwierdziłam, że taki już będzie ich urok :) 

Górny element (od środka): posrebrzany łącznik, Toho Treasure 12o Gold Lustered Raspberry, Toho Round 11o Trans-Lustered Rose Mauve-Lined, Preciosa Rocaille 9o Trans-Lustered Red
Dolny element (od środka): bordowa perełka szklana 8 mm, Toho Round 11o Trans-Lustered Rose Mauve-Lined, Toho Round 8o Glod-Lustered Raspberry, szklane kuleczki przydymione 4 mm, Toho Treasure 12o Gold Lustered Raspberry,  Preciosa Rocaille 9o Trans-Lustered Red
Średnica obu elementów: ok. 30 mm
Druga para to proste, ale niezwykle urokliwe kolczyki, które jedna z moich koleżanek zamówiła dla swojej Mamy na Dzień Matki. Miały być podobne do moich różowo-czerwonych kropelek (K. szczególnie przypadło do gustu czerwone kółeczko) i zawierać element pomarańczowy. Pogrzebałam trochę w swoich licznych pudłach i znalazłam wśród dawnych zapasów niewielkie, leciutkie ceramiczne prawie-kuleczki zamawiane dawno temu w Skarbach Natury, Na ich tle skrzą się 4-milimetrowe kryształki Swarovki bicone w kolorze Fire Opal. Samej bardzo mi się ta radosna, kolorwa para niezwykle spodobała, ale znając życie wersja dla mnie nigdy nie powstanie, bo przyjdą inne projekty - mam nadzieję, że Mama K. będzie równie zadowolona :)


Dla mojej Mamy powstały kolczyki dopełniające imieninowy komplet z ceramiki, ale nie zdążyłam ich jeszcze obfotografować, więc pojawią się na blogu na dniach. A co takiego Wy sprawiłyście Waszym Mamom? :)

1 komentarz:

  1. Mało poetycko - krem na zmarszczki :D - i bardziej poetycko - bukiet białych frezji przeplatanych z różowymi goździkami :)

    OdpowiedzUsuń