wtorek, 30 czerwca 2015

Ostatnim, czerwcowym rzutem na taśmę

Jadę już na oparach sił i energii, odliczam dni do urlopu i dziś mogę powiedzieć: cztery...
Odczuwam całą sobą zmęczenie, na jakie zapracowałam przez ostatnie 10 miesięcy. Nie mam jednak wątpliwości - warto było!
Jednak w związku z tym rozładowaniem mojej "baterii" w świecie koralikowym nie słychać za wiele. Dzisiejszy wpis to uzupełnienie tego, co zrobiłam na przestrzeni ostatnich kilku tygodni - wcześniej nie miałam kiedy wstawić... a zatem:


  • numer 1 - kolczyki dla Mamy

środa, 10 czerwca 2015

Kolorowe plany

W związku z różnorakimi okazjami imieninowo-urodzinowo-końcoworocznymi mam w planach wykonanie w najbliższych dniach kilku zestawów prostych, acz urokliwych bransoletek z charmsami. Póki co sprawdzam empirycznie różne połączenia kolorystyczne - od pasteli i delikatnych beży po sporą dawkę energii. Zdjęcia w wersji bardzo roboczej, efektami oczywiście pochwalę się jak tylko coś będzie gotowe :)












Czerewony lariat, czyli 5 w 1

Choć jutro ostatni egzamin (zachciało mi się na starość wracać do życia studenckiego...) i - zgodnie z przewidywaniami - doba po raz kolejny okazuje się za krótka, w międzyczasie udało mi się stworzyć na specjalne zamówienie długaśnego czerwonego węża. Przy 75 centymetrach, jakie osiągnął, chyba mogę już spokojnie mówić o lariacie :). Szkoda tylko, że zdjęcia nie oddają tego, jak imponująco się prezentuje - trzeba by pomyśleć o jakimś fajnym ekspozytorze do naszyjników. Swoją drogą, jest to najdłuższy szydełkowy wąż, jaki kiedykolwiek zrobiłam. Można go nosić na co najmniej pięć sposobów:
- jako zwykły naszyjnik z zapięciem z tyłu, 
- jako naszyjnik z ceramicznym wisiorem (obracając zapięcie do przodu i przypinając do niego kulę),
- jako poczwórnie oplataną bransoletkę, 
- na szyjach wyjątkowo szczupłych Pań mógłby z powodzeniem pełnić rolę tzw. chokera, czyli obroży, 
- a przy jednokolorowej (najlepiej białej/beżowej lub czarnej) letniej sukience/tunice wyglądałby świetnie jako ozdobny, lekko opadający na biodra "pasek".

Mieszanka z jakiej powstał wąż to mix koralików Toho w rozmiarze 8o: Transparent Ruby, Trans-Rainbow Ruby, Transparent Frosted Siam Ruby, Opaque Cherry, Opaque Pepper Red, a z kolei ceramiczną kulę wisiora zdobią koraliki Fire Polish 4 mm w kolorach Ruby, Opal Ruby, Opal Red i Crystal Pomegranate. Te ostatnie są tak piękne, że zastanawiam się poważnie nad zamówieniem takiej ilości, z której dałoby się wykonać bransoletkę Caprice (fantastyczny, przejrzysty tutorial można znaleźć TU). To już jednak plany na dalszą przyszłość :)

Tak bardzo spodobało mi się czerwone wężysko, że dla siebie też chyba szybciutko wydziergam co nieco, może nie takie długie - ale np. podwójnie oplataną bransoletkę... Podobno blondynkom czerwień pasuje :)



sobota, 30 maja 2015

Elegancka szarość i wesołe pomarańcze

Chciałoby się napisać: czasu wciąż za mało. W życiu moim i P. dużo się dzieje: dni i głowy wypełnione po brzegi najróżniejszymi zadaniami, a mimo to bardzo staram się znaleźć przestrzeń na rękodzieło (względnie rękoczyny:), bo bardzo potrzebuję odreagować to, co obecnie przerabiamy - i tak moje niespokojne ręce tworzą przy każdej nadarzającej się chwili.

Ten komplet wykonany był na zamówienie dla niezwykle ciepłej i dynamicznej Kobiety w "jej" kolorach. I tym razem efekt wielokrotnie przerósł moje pierwotne przewidywania. (Na marginesie: oczywiście jako twórca uważam, że zawsze można zrobić coś lepiej, ale nie ukrywam, że wiele z tego, co robię, najzwyczajniej na świecie bardzo mi się podoba:) Z uwagi na światło i moją nieumiejętną obróbkę, zdjęcia jak zwykle nie oddają do końca rzeczywistych kolorów. Chyba jednak niezależnie od tego ceramika ma w sobie widoczny na nich niezwykły urok i szyk, który odporny jest (na szczęście) na moje "niedokształcenie" fotograficzne.

Ceramika pochodzi z tych samych zapasów, o których wspominałam ostatnio, tj. z zakupów poczynionych niegdyś w Skarbach Natury (dokopałam się do rachunków - otóż zamówienie pochodzi z lutego ubiegłego roku; materiały te długo nabierały mocy, choć nie jest to mój rekord...;-). Są to najpiękniejsze ceramiczne korale, jakie do tej pory udało mi się spotkać - warte każdej złotówki!

I pomyśleć, że na początku było tylko kilka bryłek... 



... z których powstał taki oto komplet:

środa, 27 maja 2015

Radośnie i kolorowo

Nie było mnie na blogu prawie dwa tygodnie, ale zapowiada się na to, że do końca czerwca lepiej nie będzie. Rękodzieło zeszło na dalszy plan, i choć w międzyczasie coś tam sobie dłubię, to tempo nie jest imponujące... od czasu do czasu udaje się na szczęście jakieś błyskotki zakończyć.
Dzisiaj, na przekór szaro-burym chmurom i podmuchom zimnego wiatru, zamieszczam dwie pary bardzo kolorowych, wyrazistych kolczyków.
Pierwsze z nich to kontynuacja przygody z brick-stitch, której początki prezentowałam w poprzednim poście. Technika ta bardzo przypadła mi do gustu i na pewno jeszcze niejedna taka praca wyjdzie spod mojej igły. Póki co tyle, ile widać poniżej.
Ich łączna długość (razem z biglem) to 8,5 cm - są więc stosunkowo duże i zdecydowanie rzucają się w oczy, ale na szczęście nie są zbyt ciężkie. Oczywiście zanim powstały ostateczne wersje dolnych elementów, kilka razy zaczynałam i "prułam" zszytą konstrukcję, bo okazywało się, że nie potrafię odpowiednio porozmieszczać tych przydymionych kuleczek. Jak widać na zdjęciu, nadal nie jest idealnie - dolna część wokół perełki lekko faluje - trochę jak falbanka spódniczki, ale po czwartym pruciu spasowałam i stwierdziłam, że taki już będzie ich urok :) 

Górny element (od środka): posrebrzany łącznik, Toho Treasure 12o Gold Lustered Raspberry, Toho Round 11o Trans-Lustered Rose Mauve-Lined, Preciosa Rocaille 9o Trans-Lustered Red
Dolny element (od środka): bordowa perełka szklana 8 mm, Toho Round 11o Trans-Lustered Rose Mauve-Lined, Toho Round 8o Glod-Lustered Raspberry, szklane kuleczki przydymione 4 mm, Toho Treasure 12o Gold Lustered Raspberry,  Preciosa Rocaille 9o Trans-Lustered Red
Średnica obu elementów: ok. 30 mm
Druga para to proste, ale niezwykle urokliwe kolczyki, które jedna z moich koleżanek zamówiła dla swojej Mamy na Dzień Matki. Miały być podobne do moich różowo-czerwonych kropelek (K. szczególnie przypadło do gustu czerwone kółeczko) i zawierać element pomarańczowy. Pogrzebałam trochę w swoich licznych pudłach i znalazłam wśród dawnych zapasów niewielkie, leciutkie ceramiczne prawie-kuleczki zamawiane dawno temu w Skarbach Natury, Na ich tle skrzą się 4-milimetrowe kryształki Swarovki bicone w kolorze Fire Opal. Samej bardzo mi się ta radosna, kolorwa para niezwykle spodobała, ale znając życie wersja dla mnie nigdy nie powstanie, bo przyjdą inne projekty - mam nadzieję, że Mama K. będzie równie zadowolona :)


Dla mojej Mamy powstały kolczyki dopełniające imieninowy komplet z ceramiki, ale nie zdążyłam ich jeszcze obfotografować, więc pojawią się na blogu na dniach. A co takiego Wy sprawiłyście Waszym Mamom? :)

sobota, 16 maja 2015

Pierwsze kroki ze ściegiem brickstich

Ostatnim rzutem na taśmę - nie mogę się nie pochwalić nową umiejętnością: gdzieś w międzyczasie udało mi się w miarę opanować wyplatanie z małych koralików ściegiem brickstitch (ang. brick - cegła; nazwa pochodzi od charakterystycznego układu koralików, przypominającego cegły w murze).
Niezawodny Pinterest najpierw wyszukał przykładową biżuterię wykonaną w ten sposób, a potem także dziesiątki świetnych tutoriali, więc sprawa była przesądzona - igła, nić i koraliki poszły w ruch, czego efekty widać na zdjęciach. Są to moje pierwsze wprawki - opleciona perełka oraz baza kolczyków. Ta ostatnia wyszła na tyle dobrze, że dotrze do mojej Mamy jako uzupełnienie ceramicznego kompletu imieninowego (koraliki, których użyłam, to reszta po "wężu" do bransoletki). Ta technika pozwala na stworzenie naprawdę efektownej biżuterii i na pewno trochę nią popracuję, ale teraz - czas najwyższy iść już spać...

Z racji na brak wprawy zewnętrzny rząd nieco faluje, gdyż jest zrobiony ze zbyt dużych koralików -
wniosek na przyszłe prace :)

A to jeszcze "ciepłe" bazy do kolczyków dla Mamy

Sznurkowe supełki i kilka początków

Po kilku dniach "ratalnej" pracy i wykradania wolnych chwil spomiędzy obowiązków mogę pochwalić się trzema parami lekkich, wiosennych supełków. Pracowało mi się nad nimi o tyle milej, iż powstawały z myślą o konkretnych osobach. Każda para ma nieco inny charakter, ale wszystkie nieodmiennie przyciągają wzrok i nie pozostawiają obojętnym na swój urok :) Tęczowe, z uwagi na liczbę sznureczków, są nieco większe od pozostałych, trudniej też się je wyplatało, bo opanowanie i ułożenie sześciu sznurków należy do karkołomnych przedsięwzięć i raczej w przyszłości nie będę próbowała powtórzać zabawy na taką skalę (tak, ten jeden sznurek więcej robi bardzo dużą różnicę!). Czego się jednak nie robi dla przyjaciół - miały być tęczowe, i takie też są. Mam nadzieję, że wszystkie właścicielki będą zadowolone z efektów mojej pracy :)

Pierwsze zdjęcia po wykończeniu - przy sztucznym świetle, nie mogłam się powstrzymać :)


A tu już w pełnej krasie w dzień



wtorek, 12 maja 2015

Uzupełnienie zdjęć

Pomyślałam, że skoro postanowiłam przenieść się na blog, wrzucę tu też kilka fotek pokazujących rzeczy skończone tuż przed jego założeniem. Patrząc na te zdjęcia zdałam sobie sprawę, iż rzeczywiście obrosłam w bransoletki :) Sprawia mi dużą frajdę, bo tak jak już pisałam na facebooku, sama nigdy nie miałam za dużo zrobionej przez siebie biżuterii. Ponieważ czas, jaki mogę poświęcić teraz na rękodzieło jest bardzo nieregularny i "pourywany", są to rzeczy, które a) da się stworzyć w miarę szybko, b) są na tyle kolorowe i uniwersalne, że można je ze sobą przeróżnie łączyć/nosić wymiennie - tak, aby pozwalały na więcej niż jedną możliwą kombinację. Taka strategia sprawdza się doskonale.
Miłego oglądania! :)


Bardzo efektowne i lekkie węzełki zaplecione oczywiście z lakierowanego sznurka, a do nich (poniżej) potrójna bransoletka z najprostszych podstawowych makramowych splotów (poszczególne elementy można nosić razem lub osobno).



Po rozjaśnieniu zdjęcia mają kolor już prawie taki rzeczywistości (choć oczywiście jest on zależny od monitora, na jakim oglądamy zdjęcie) i przez efekt makro wydają się wielkie, ale mimo dość znacznej długości są niezwykle subtelne i delikatne, a kto widział kryształki Swarovski domyśla się, jak pięknie odbijają światło i połyskują w słońcu.

Czarna bransoletka i ceramika

Złośliwość rzeczy martwych sprawiła, iż wrzucam efekty mojej działalności z opóźnieniem - choć nie wiem, czy internet do rzeczy martwych się właściwie zalicza. Najważniejsze, że już jest z powrotem i działa :)

Na pierwszy rzut - bransoletka, której fragmenty wrzuciłam w sobotę, czyli coś na drobną rączkę:


piątek, 8 maja 2015

Późnym wieczorem...

Dziś króciutko...
Zabrałam się do pracy jak było jeszcze jasno, a już prawie północ. Z tego powodu dziś wrzucam tylko zapowiedź kolejnej bransoletki, reszta zdjęć w lepszym świetle - jutro.


środa, 6 maja 2015

Początek, czyli zaległości: ceramika i sznur koralikowy

Ekhm, ekhm...
Czas zacząć :)

Do założenia bloga związanego z rękodziełem zabierałam się już ładnych kilka lat, ale zawsze coś sprawiało, że aż do dziś się nie udawało: albo nie zdążyłam sfortografować moich dziełek i nie było czym się chwalić, albo za długo myślałam nad nazwą, albo - najczęściej - nie było czasu, bo... powód zawsze się znajdzie. Dziś jednak nadszedł koniec odkładnia tej sprawy na jutro i pomimo ogromu innych bardzo absorbujących zajęć startuję: oto mój pierwszy post :)
Serdecznie zapraszam - rozgośćcie się, oglądajcie, zostawcie miłe słowo, zapraszajcie znajomych i piszcie do mnie w razie pytań!
I jeszcze na początku małe usprawiedliwienie: wszystkie zdjęcia są póki co robione telefonem i wiem, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia; jednak najważniejsze dla mnie to zacząć - na postęp w tej materii będzie jeszcze czas.

Na początek nadrabiam zaległości: ceramiczne korale i bransoletka, czyli imieninowy prezent mamy.
Dokopałam się ostatnio do całego pudła ceramiki, które ukryłam w szafie, i postanowiłam się tym trochę pobawić :) Mama lubi wszelkie odcienie beżu i brązy, więc nietrudno się domyślić, że prezent bardzo się podobał :D